literature

Rozdzial 13 Pierwsze starcie

Deviation Actions

xLittleBigChaosx's avatar
Published:
116 Views

Literature Text

Carianne wróciła do domu po niedługim czasie i powiedziała krótko.
-Walki.  
-C-co? -Zapytał chłopak, który nie do końca wiedział o co wiedźmie chodzi.
-Załatwiłam ci udział w średnio legalnych walkach... Nadajesz się. Twoje rany się wyleczyły... Powinieneś zacząć zarabiać. Czy wolisz ruszać dalej w drogę?
-Musze znaleźć wieszczkę... -Zmarszczył brwi.
Był rozdrażniony tym co mówiła, sam nie wiedział czemu.
Jej rozkazujący ton go tak rozdrażnił.
-Glasgow jest ogromne. I jestem pewna że znajdziesz tutaj wieszczkę.
-Chodzi o te konkretną wieszczkę.
-Więc, jeśli chodzi o to, pojawi się prędzej czy później...
Odparła, teraz to ona rozdrażniona.
-Dobrze... -Poddał się chłopak. -Kiedy zaczynam?
_
Następnego wieczoru Felix szykował się na swoją pierwszą walkę.
-Śliczniusi chłopczyk. -Odparł z wzgardą łysy mężczyzna, który wszedł do czegoś w rodzaju szatni. -Wielki Aros pochlaszcze ci tą śliczną buźkę. -Roześmiał się gardłowo.
-Za dużo gadasz... -Odparł beznamiętnie ożywieniec. -Gdyby ten cały Aros był tak straszny jak mówisz, usłyszałbym o nim, a także... nie musiałbyś mnie nim straszyć. -Chłopak wstał i obrócił się zdejmując bluzę i zostając w koszulce bez rękawów. Wyszedł mijając postawnego mężczyznę w drzwiach.
Łysy był bardzo niezadowolony, ale zakazane było atakowanie kogokolwiek poza areną.
Ożywieniec wyszedł na arene.
Była dość ciasna i raczej ciemna.
Publiczność szalała, okrzyki unosiły się i rozbrzmiewały.
Przy niewielkim sztucznym świetle, ciężko było dostrzec coś poza zarysami osób oglądających.
Na arenie stał wielki mężczyzna, chodził w kółko i wyrzucał ręce w górę.
Publiczność skandowała jego imię -"Aros".
Felix spokojnie wyszedł na arenę. Widownia od razu go wybuczała.
-Witaj ślicznotko. -odparł wielkolud.
Aros był naprawdę postawny, skórę miał koloru blado niebieskiego, z limonkowymi plamami gdzieniegdzie. Był bardzo wysoki, miał na pewno więcej niż 2m, a na oko można było stwierdzić że ma jakieś 30-40 lat. Można było bezprecedensowo założyć że na pewno miał w rodzinie olbrzyma.
Chłopak niewzruszony stał na przeciw niego. Musiał trochę zadrzeć głowę żeby spojrzeć mu w oczy.
-Zaczynamy pojedynek! Między faworytem! Wielkim Arosem! A nowicjuszem... -Nastała cisza. -Nowicjuszem. -Powtórzył głos.
Felix weschnał obracając oczami.
-Więc! Zaczynamy! -powiedział radośnie głos.
Chłopaki odsunęli się od siebie.
Aros zaatakował pierwszy. Był dość szybki jak na swoją wielkość.
Zdekoncentrowany Felix ledwie uniknął ciosu, stracił na sekundę równowagę i ten moment wykorzystał olbrzym i zaczął boleśnie okładać go pięściami.
Mogłoby się wydawać że jest już na przegranej pozycji, jednak w końcu złapał okładającą go rękę i uderzył go mocno w brzuch. Olbrzym zgiął się, a ożyweniec kopnął go mocno w klatkę odpychając od siebie i szybko wstał.
Tym razem był gotowy. Uważnie obserwował każdy ruch przeciwnika. Kiedy się skupił Aros nie wydawał się już tak szybki, być może już osłabiły go ciosy.
Olbrzym warknął i wstał uderzając pięścią w swoją otwartą dłoń. Ruszył szybko w stronę czarnowłosego. Zamachnął się na Felixa po czym wymierzył mu mocnego kopa, chłopak był w stanie zatrzymać pierwsze uderzenie, ale drugie było zbyt niespodziewane. Oberwał w udo i jęknął z bólu znowu tracąc równowagę, jednak wykorzystał okazje. Złapał za nogę rywala i uderzył z całej siły w jego napięte udo. Olbrzym wrzasnął. To był bolesny cios. Aros uderzył Felixa w twarz. Młodzieniec upadł do tyłu, a wielkolud odsunął się trochę kuśtykając i sapiąc. Chłopak wstał w miarę szybko. To była bardziej zawzięta walka niż oboje się spodziewali.
Currant próbował się skupić.
Otaczające ich istoty i ludzie wrzeszczeli jeden przez drugiego. Część zdążyła już nawet zacząć dopingować nowicjusza. Rzucali przekleństwa, "porady" i obelgi w kierunku obu panów.
Ożywieniec splunął krwią. Zignorował to. Wpatrywał się w przeciwnika. Uderzenie w napięty mięsień było bardzo bolesne. Zmniejszył jego szybkość i zwinność. Oboje wiedzieli, że jeśli młody dobrze to wykorzysta, weteran nie będzie miał szans.
Felix nagle niespodziewanie ruszył z miejsca w stronę Arosa. Ten rozproszył się w lekkiej panice. Currant zamachnął się, olbrzym uśmiechnął się sądząc że nie chłopak źle wykorzystał zaistniałą sytuację, jednak okazało się że była to zmyłka.
Felix mocno kopnął Arosa w łydkę, a kiedy ten stracił równowagę i opadł na kolana, chłopak w szale uderzył go kolanem w szczękę.
Coś wydało niepokojący chrząst. To chyba szczęka.
Aros upadł.
Felix był pod złymi wpływami. Oczy mu się jarzyły. ONA dawała o sobie znać. Chciał jeszcze raz zamachnąć się na nieprzytomnego, ale opamiętał się.
Postawił kilka niepewnych kroków w tył, miał zawroty głowy ale musiał ustać.
Cała publiczność na chwile zamarła patrząc na niedawnego faworyta.
Ktoś pojawił się na  "ringu" i sprawdził stan Arosa.
Olbrzym był mocno poszkodowany i nieprzytomny, ale ciągle żywy.
Osoba, która się pojawiła to sędzia i komentator.
-Zwycięzcą zostaje nowicjusz! -nachylił się przy chłopaku. -Masz jakieś imię młody? Albo ksywę?
Felix nie mógł się ogarnąć. Miał potworną migrenę. Nic nie odpowiedział.
Nastąpiła konsternacja ze strony komentatora, ale publiczność i tak zaczęła skandować "nowicjusz". Chociaż byli i ci którzy bulwersowali się bo własnie przegrali sporą sumkę.
Po kilku chwilach wszystko się skończyło.
Arosa wywleczono do szatni i zostawiono go tam.
Felix wyszedł tam po chwili. Spojrzał na niedawnego rywala.
Myślał że coś z nim zrobią, zabiorą na pogotowie... Cokolwiek.
Aros miał wyłamaną szczękę. Ożywieniec był rozdrażniony patrząc na olbrzyma.
Musiał coś zrobić, przecież to nie ludzkie tak zostawiać kogoś w takim stanie na pastwę losu.
Wyciągnął telefon który niedawno sprawiła mu Carianne i zadzwonił do niej
-Wygrałeś!-Odezwała się nawet bez przywitania. -Gratuluje. Musimy porozmawiać...-Dodała lekko zmartwiona.
-Tak to prawda... Ale jest tu ten typek z którym walczyłem... On umiera, a z tego co widze nikt nie kwapi się zeby mu pomóc... Nie chce dzwonić na pogotowie... Jest zbyt... Nietypowy. może masz jakieś kontakty?
Przec chwilę telefon milczał.
-Tak... Załatwię coś i przyjdę razem z nimi... Moge?
-Pewnie... Do zobaczenia. -Rozłączył się.
Nie musiał długo czekać. Cariannę wraz z tajemniczymi ludźmi weszła do szatni. Ci pozbierali nieszczęśnika i zabrali bez słowa.
-Nie wiedziałam że przegrani tak kończa... Gdyby nie ty, pewnie by tu umarł...
-Cholera ciekawe czy ktoś go by szukał... Kto to byli i gdzie go zabrali?
-W bezpieczne mniejsce... Zaufaj mi. -Uśmiechnęła się do niego i dotknęła delikatnie jego ramienia. -chodźmy... Odbierzemy twoją nagrodę, a potem zabiorę cie do siebie. Opatrzymy cie i zrobimy coś dobrego do jedzenia. -Uśmiechnęła się szeroko.
Chłopak także lekko odwzajemnił uśmiech i oboje wyszli.
__
Stali w kuchni.
Carianne przygotowywała obiad, a Felix stał obok i przygotowywał herbatę.
-Felix... Widziałam cie dzisiaj podczas walki... -Zaczeła ostroznie dziewczyna. -Kiedy wykonywałeś ostateczny cios... Twoje oczy... -Zawachała się. -Byłeś jak opentany...
Currant przełknął ślinę, wpatrując się w dzbanek, po czym przygryzł wargę.
-Jakby ci to powiedzieć...
-Najlepiej od razu... Co się stało? Poczułeś coś? Może naprawdę doszło do opentania... Jesli tak to-
-Nie. -Zdecydownie jej przerwał. -Posiadam dwie duszę. -Uniósł na nią wzrok. -I nie potrafię panować nad tą drugą...
Dziewczyna spojrzała mu w oczy z lekkim niedowierzaniem ale patrzyła zupełnie poważnie.
-Dokonano na mnie transferu podobnego jak przy przenoszeniu do pojemnika. Tylko że z innej osoby... I teraz posiadam obie duszę.
-Nie rozumiem... Znaczy... Rozumiem ale... Dlaczego taka jest ta duga dusza?
Ożywieniec westchnął.
-Sam chciałbym wiedzieć...
Rozległ się dźwięk oznajmiający gotowe jedzenie.
Oboje zasiedli do stołu.
Carianne jadła dosć zamyślona. Próbowała rozgryźć to co powiedział jej Felix, a ten spoglądał na nią od czasu do czasu.
Czy będzie się nim teraz brzydzić?
Znienawidzi go?
Czy może będzie się bać?
Wieczorem rozeszli się do łóżek. Carianne do swojej sypialni, a Felix do salonu gdzie spał na kanapie.
Jest już zdrowy i zaczyna znowu zdobywać pieniądze. Powinien znaleźć sobie mieszkanie i nie ciążyć juz wiedźmie, a potem naturalnie powinien się odwdzięczyc. Jak? Tego jeszcze nie wie.
Był padnięty. Szybko zasnął.
Śniła mu sie Anną.
Znowu ktoś próbował ją skrzywdzić. Tym razem jednak próbował ją ocalić. W jakiś sposób dotarł do napastnika i zaczął atakować.
Napstnikiem była Ona. Chciał ją zabić. Wrzeszczał. Jego cień owinał się w okół jej szyi i próbował ją udusić. Jednak ta ciagle się śmiała.
Anna krzyczała "Felix! Felix! Felix!... "
Dopiero po chwili się obudził zobaczył że Carianne jest duszona przez jego cień. Spanikowany momentalnie ją puścił.
Wiedźma upadła na ziemie.
Ufff to była droga przez mękę i nie kolokwializuje w żaden sposób ._. 
Jest 2 w nocy za jakieś 6 i pół godziny muszę wstać a ja maltretuje Felka :v
Jakim chujem jestem ze tak się nad nim znęcam ._.
No ale dobra...
Czytajcie czytajcie...
Spieszcie się kochać rozdziały na następny pewnie będziecie musieli w chuj czekać xD
A może nie bo mam wolne.
Się zobaczy. Nic nie obiecuje
© 2016 - 2024 xLittleBigChaosx
Comments0
Join the community to add your comment. Already a deviant? Log In